dzeniach dworu, zakazujących jej nietylko widzenia się z krewnymi i dawnymi przyjaciółmi, ale nawet znoszenia się z nimi na piśmie. Po niejakim czasie unieważniono ten zakaz, pozwolono jej bliskim wizytować ją w klasztorze, udzielano powoli coraz to nowych ulg i łask zwiększając ilość służebnych, które mogła posiadać przy sobie, od jednej pierwotnie osoby do kilkunastu, a wreszcie bez ograniczeń. Później przysłano na jej życzenie architekta Ledoux, który wybudował jej w uroczym zakątku parku pełną smaku willę.
Wreszcie jej przyjaciele na dworze, którzy ze zmianą kursu przywróceni zostali do swoich stanowisk, wyjednali jej prawo wyjścia z klasztoru. Król Ludwik XVI postawił tylko jeden warunek: „aby zamieszkała w odległości od Paryża i Wersalu nie mniej niż 10 lieues“.
Powodem udzielenia tego prawa było, że interesy majątkowe pani Dubarry mocno powikłały się w ciągu dłużącej się niemal rok jej nieobecności, i hrabina powzięła chęć osobistego uporządkowania swoich spraw, a nawet zajęcia się sprzedażą części dóbr ziemskich.
Co prawda, miała po tak długim pobycie w klasztorze dosyć już ciszy i odpoczynku. Odświeżona na duszy, ukojona po doznanych zawodach zapragnęła rzucić się ponownie w świat, a przynajmniej życzyła sobie zaczerpnąć tchu szerszego życia.
Kiedy przeorysza klasztoru Pont-aux-da-
Strona:Leo Belmont - Królewska miłośnica.djvu/98
Ta strona została uwierzytelniona.