ludu, będąc „au courrant“[1] wszystkiego co się u Kurów działo.
W ciągu czterdziestu miesięcy prowadził za sobą całe chmary kurzach plemion, gangegarów, zonneratów i innych, do krainy fig, lotosów i bananów, nad cudne Gangesu wybrzeża, drogą najdłuższą i najniezdrowszą, jaką tylko mógł znaleźć, pragnąc zahartować barbarzyński lud ów dla czekających go wysokich przeznaczeń. Ginęło też mnóstwo kur i kogutów w owej męczącej wędrówce przez okolice, gdzie zaledwie słabo powiewały letnie mussony, przez stepy, smagane zimowymi deszczem, przez piaszczyste pustynie pełne soli, ale nie obfitujące w pożywne ziarna, przez błota, ziejące malarją i pokryte lasem „dżungli“.
W tej podróży nauczyły się koguty udawać się późno na spoczynek, a wstawać o trzeciej, czwartej, piątej nad ranem, gdyż wódz nakazywał ciągłą gotowość do dalszej drogi i popędzał lud ciągle, mając zamiar obierać coraz dalsze i ukośniejsze szlaki; w tej podróży nabyły koguty swej niezmiernej czujności, będąc zewsząd otoczone niebezpieczeństwy; w ciągu owych czterdziestu miesięcy wyuczyły się podnoszenia głów do nieba i sztuki piania z zamkniętemi oczyma (na pamięć) owej przepięknej pieśni „kukuryku“, — która następnie stała się hymnem narodowym. W intonacjach, z któremi śpiewano ten hymn, Kury złożyły „swych myśli przędzę i swych uczuć kwiaty“. Pieśń tę nazwano „Kuryjadą“.
- ↑ Kronikarz indyjski używa bez różnicy wyrażeń „au courrant“ i „au cogoutant“.