Strona:Leo Belmont - Kukuryku czy kikeriki.djvu/28

Ta strona została uwierzytelniona.
—   24   —

Wspomniana wyżej[1] partja Kurów, zwana partja „obskurnych,“ albo „obskurantów“ stawiała najdłuższy opór. Nie uznała ona w całości światła nauki „Kri-kri,“ wówczas nawet, gdy nauka ta została już przyjętą oficjalnie i ogłoszoną przez „kuruzją,“ (zgromadzenie starszych), jako „jedyna prawdziwa“ i jako „fundament społeczności kurów.“ Właściwie mówiąc „obskuranci“ nie mieli nic przeciw przepisom hygienicznym, uwielbiali i piali pieśń „kukuryku“ z hałasem nawet większym niż przyjęty oficjalnie, nadawali sobie chętnie miano „kukurytanów,“ pochodzące od dźwięku owej pieśni, zachowali czystość obyczajów wyższą niemal nad żądaną oficjalnie, słowem przyjmowali całą naukę kri kri... za wyjątkiem jednego punktu. Nie chcieli się oni zgodzić na orzeczenie „Kri-kri:“ „nie będziesz zadziobywał brata swojego na śmierć,“ nie zadawalniali się nawet oficjalnem wprowadzeniem turniejów kogucich dla zabawy ludu, ba! negowali nawet te zabawy, jako sprzeczne z poważnym duchem nauki „Kri-kri;“ i twierdzili z drugiej strony, że „w życiu społecznem mogą zachodzić wyjątkowo okoliczności tak poważne, kiedy dla celów wyższych dozwolonem może być nawet zadziobanie koguta na śmierć.“ Od tego krwiożerczego poglądu nie chcieli oni odstąpić, chociaż w gruncie rzeczy, dzięki wrodzonej łagodności sami nie wprowadzali nigdy „śmiertelnego zadziobania“ w życie i domagali się tylko z zawziętością umysłów prostolinijnych przyjęcia tego twierdze-

  1. Mowa tu o ustępie, pochowanym w żołądkach szczurów brytańskiego Muzeum.
    (przyp. tłomacza manuskryptu)