Strona:Leo Belmont - Kukuryku czy kikeriki.djvu/36

Ta strona została uwierzytelniona.
—   32   —

kukuryku!! kukuryku!!!) zgoła obalała powagę ustnej tradycyi i podawała ją w śmieszność. Krążył nawet śród kikirekistów ironiczny aforyzm „Czubka“, brzmiący: „Muzykalny słuch głuchych kogutów może być uważany za jedyny, ale nie za najwyższy śród „mnóstwa innych“, przez co mistrz „Kuretyckiej nauki napomykał, że dźwięk „kukuryku“ upowszechnił się i ostał dzięki głuchocie współczesnych „Kri-kri“ kogutów, którzy nie posiadali dość wysubtelnionego słuchu, aby ocenić pieśni „pierwszego z nauczycieli“, uchwycić ją całkowicie i oddać nieskazitelnie pamięci potomnych.
Kukurekiści powoływali się tedy w celu obrony swoich tez na tradycję pisaną i mniemali, że na tym gruncie twardo stać mogą. Mianowicie oficjalni uczeni, pobierający odpowiednią ilość ziaren za swoje trudy od „Kuruzji“, zdawna już odszukali ów napis, który (jak to wiadomo czytelnikom z poprzednich rozdziałów) nakreśliła na mokrym piasku patykiem wierna towarzyszka Kri-Kri, Kuridża, w straszną noc zniknięcia wodza ludu w obłokach, i na krótką chwilę przed swoim pięknym zgonem. Wyryty klinowem pismem na mokrej ziemi napis pozostał na wieki, gdyż ziemia stwardniała, a z czasem skamieniała w tem miejscu. Utworzył się z biegiem czasu jakgdyby zrąb skalny, a w nim czerniały w formie rys, lekkich pęknięć i ważkich zagłębień wyryte klinowem pismem ostatnie wyznania Kuridży. Otóż wspomniani wyżej uczeni dowiedli, że wielbicielka cudownego „Kri-Kri“, jego zausznica i wierna towarzyszka, w ostatniem tchnieniu zapisała na pamiątkę wie-