„I będą tylko udawać „kukurekistów“, lub „kikirekistów“, aby mieć powód do podziobania braci swoich.
„A tak marniejąc duchem, będą się jednak pysznić, że nibyto umieją piać, jak ongi i powtarzać będą z dumą: „koguto ergo sum“ — choć ich byt stanie się tylko marną wegetacją, a poranne hymny, pełne fałszów i dyssonansów, staną się bezmyślnym i nieznośnym wrzaskiem.
„I ludzie zabiorą wam całą waszą „kurturę“, nawet owo „koguto ergo sum“ ukradnie jakiś uczony człowiek, dla niepoznaki przekręci na „cogito ergo sum“ i podpisze się nazwiskiem „Kartezjusza“, w którem nikt nie domyśli się tego brzmienia, jakie pod owym aforyzmem znajdować się powinno, t. j. „Kurtezjusz“, gdyż „koguto ergo sum“ jest starą jak świat tezą kur, czyli tezą narodu Kurów, niegdyś wielkiego, a obecnie marniejącego z każdym dniem...“
Na tem urywa się manuskrypt. Mój znajomy, który mi go sprzedał, twierdzi, że zdaje się, manuskrypt posiadał jeszcze część drugą, ale ta — niestety — znikła z Brytańskiego Muzeum przed jego wizytą...
Sądzę jednak, że i tego, co zostało, jest dość, a może... i za dużo!