pani Lebon „za to, że przepowiedziała mi, kiedy miałam lat 9, iż zostanę metresą Ludwika XV.“.
— | — | — | — | — | — | — | — | — | — | — | — | — | — | — |
Przepowiednia pani Lebon sprawiła wrażenie jeszcze na jednej osobie, wywierając wpływ, prący w tym samym kierunku i znamienny w utorowaniu drogi „przenaczeniu“. Jak oczarowana, wysłuchała słów „wróżki“ pani Poisson.
Po odejściu Joanny-Antoniny ekscentryczna kobieta rzuciła się gwałtownie w ramiona uśmiechającego się sceptycznie pana de Tournehem i zawołała.
„Wychowamy ją na kąsek królewski!“
Pod wpływem mocy tego wybuchu uśmiech sceptyczny znikł z subtelnych warg pana de Tournehem.
„Dobrze!“ powiedział. „Rozporządzaj moim majątkiem, ile ci się podoba. Daj jej najlepszych nauczycieli. Wykształć wszystkie dary jej natury.
I dodał szeptem na ucho:
„Nasza mała godną jest takiej karjery...“
Pani Lebon dosłyszała i podkreśliła:
„Chybaby król nie poznał się na kąsku królewskim.“
Wszystko troje umilkli. Patrzyli w przyszłość daleką...
Widzieli o czternaście lat naprzód — moment, kiedy panna Poisson, późniejsza pani d’Étioles, wkraczała na pokoje Wersalu, by wejść w rolę miłośnicy królewskiej, markizy de Pompadour, i umrzeć po latach dwudziestu w pałacu królewskim w roli wszechwładnej pani Francji!