będzie widziana na dworach zagranicznych, wywoła zgorszenie publiczne, będzie wyzwaniem opinji kraju w ciężkich czasach wojny, zaszkodzi jego dobremu imieniu — że Król „speszony“ dał pocichu odkosza już pewnej triumfu pani de Coislin. Słowa Berniego: „Cofnę się od wszystkich moich urzędów, jeżeli nie odstąpisz, Najjaśniejszy Panie, od ogłoszenia nowej faworyty, postponując tym sposobem markizę de Pompadour“ — podziałały na króla, gdyż rzadko kto śmiał tak mówić do Majestatu. Pod zuchwalstwem słów dostojnika kościoła wyczuł Ludwik potęgę racji stanu! Spróbował na osobności jeszcze przełamać Berniego, powołując się na „wady“ Markizy, ale ten mu przypomniał o jej wyższych „zaletach“ i zamknął tem usta.
Zauważmy jeszcze, że nowe stanowisko Markizy u dworu — ze względu na oryginalne obyczaje czasu — odkąd przestała być jego miłośnicą, wymagało niejako nowej legalizacji, aby odpowiadało ceremoniałowi i usprawiedliwiało jako tako formą treść faktu. Markiza de Pompadour, aby pozostać przy dworze Wersalskim, gdzie przebywanie jej u boku Króla straciło sens uznany, musiała otrzymać godność damy dworu Królowej — a Marja Leszczyńska, nie mogąca sobie wyobrazić, aby „konkubina“ śmiała stanąć w jednym rzędzie z otaczającemi ją cnotami w sukniach frejlin podczas mszy świętej, drożyła się długo z przyjęciem grzesznicy do swego orszaku. I nie tyle w przełamaniu tego uporu pomogła skrucha i pokutnicza minka markizy de Pompadour, która do czasu zgodziła się grać upokarzającą rolę w tej komedji świętoszkostwa, odpuszczającego jej z takim trudem grzech oficjalnego cudzołóstwa — ile oddziałał na Królowę stanowczy list
Strona:Leo Belmont - Markiza Pompadour miłośnica królewska.djvu/204
Ta strona została uwierzytelniona.