Strona:Leo Belmont - Markiza Pompadour miłośnica królewska.djvu/230

Ta strona została uwierzytelniona.

w przyjacielskiem oknie przedmieścia St. Antoine pojawia się transparent z napisem. O czem zawiadamiają go tak uroczyście nieznajome przyjaciółki?... Łatwo wczytuje się w te wielkie litery:
Pompadour umarła!
Dwa wyrazy! — Dla niego: wszystko! — objawienie wolności... Jej, co go uwięziła, niema, — zatem zaraz go wypuszczą...
Latude omylił się!...
Koniec jego niewoli nastąpił nierychło — dopiero w roku 1784-ym już podczas powiewu wstępnych wichrów zrywającej się burzy rewolucyjnej, po 35 latach od chwili aresztu i po upływie dwudziestu lat od zgonu pani Pompadour. A ten fakt ostatni wskazuje, że okrucieństwo bezprawia nie było zawisłem od jej potęgi — ale od tych wszystkich mocy podłych, które runęły w przepaść w dniu zburzenia Bastylji śród huku piorunów ludowej zemsty i w błyskawicach sądu historji![1]




  1. Oto dalsze dzieje Latude’a. Napisał on do Sartina list, pełny oburzenia, że go nie wypuszczają mimo śmierci jego nieubłaganej nieprzyjaciółki pani Pompadour. Sartin za karę zamknął go znów w lochu o chlebie i wodzie. Udzielono mu prawa 2-godzinnego spaceru w ogrodzie więziennym. Uciekł. Został pojmany podstępem i znowu wtrącony do lochu w Vincennes. I znów dokonał tu cudu: Zorganizował korespondencję pomiędzy więźniami, w której był głównym pośrednikiem... Zaznaczamy, że jako obłąkany przeniesiony został do Charenton, potem przebywał śród opryszków w więzieniu Bicêtre. Wreszcie uwolniła go szlachetna pani Necker. — Zasądzono mu wynagrodzenie od spadkobierców pani de Pompadour w sumie 60.000 franków. — Umarł w roku 1805, dożywszy lat 80.