Strona:Leo Belmont - Markiza Pompadour miłośnica królewska.djvu/35

Ta strona została uwierzytelniona.

stojącego przy powozie dworzanina przysmaki podawała je Ludwikowi.
„Biedna pani Châteauroux!“ westchnął król, „ona tak lubi mi usłużyć. Ale zmusiłem ją do pozostania w domu... Jest słaba... i trochę nudna. Już mi powiedziała wszystko, co wie...“
Tej samej chwili obok królewskiego powozu przebiegła szalonym pędem urocza amazonka. W biegu odrzuciła welon — pochyliła się w siodle przed królem — rzuciła harmonijnym głosem donośne:
„Smacznego apetytu Najukochańszemu z królów Francji i świata!“
„Najukochańszy“ (Bien-aimé) był to przydomek, miły uszom Ludwika, nadany mu przez naród wówczas, gdy zachorował był pod Metz i cała Francja zanosiła w świątyniach modły o jego zdrowie, przerażona myślą o możliwości utraty tego, który w pięciu latach wstąpił na tron, oczarował pięknością dziecięcej twarzy wszystkie oczy i przez długi czas był symbolem nadziei ludowych. Z czasem ów popularny przydomek, trawestowany nieraz na: Ukochany przez wielu“ został zastąpiony przez rozczarowanie innym, złośliwszym a trafniejszym, czyniącym aluzję do mnóstwa miłostek królewskich: Wiele kochający“.
Wszelako w tej hiperbolicznej formie — rozdłużonej dodatkiem: „Francji i świata” — w tym późniejszym czasie psujących się i ciężkich rządów — z takim akcentem szczerości — w tak pięknych ramach: zielony las... południowe słońce — z tak pięknych ust — rzucony przez amazonkę z siodła spienionego arabczyka, pojawiał się po raz pierwszy...

31