Strona:Leo Belmont - Markiza Pompadour miłośnica królewska.djvu/43

Ta strona została uwierzytelniona.

Europy — przez tradycję historyczną — stał się dla niej ideałem piękna ciała i duszy. Wady? — mógł je posiadać, ale krytyczna względem wszystkiego na świecie, tu stawiała sobie tamę — potrzebowała ideału.
Naogół wyrachowana, udojrzalona przedwcześnie, potrafiąca zimno, po męsku, obmyśleć najpewniejsze środki, prowadzące do jasno widzianych celów, wychodząca zamąż bez sympatji dla męża, traktująca ten swój wybór, jako drogę do bogactwa — etap do zamierzonego celu, którym było miejsce w sercu króla i stanowisko miłośnicy w Wersalu — zachowała w sercu wbrew całej powadze chłodnej myśli i obliczającej fantazji jeden punkt gorejący żywym ogniem przez całe życie: był nim wymarzony obraz Ludwika. To była jej wiara nieomal religijna. Wątpliwem jest, czy posiadała jakąkolwiek inną...
Tajemnicy jej serca nie odgadywał małżonek. Zawsze jeszcze kochał ją, jak w dniu ślubu, jak wcześniej jeszcze w niewiadomości lat chłopięcych. Wielbił ją po dawnemu — nie! stokroć więcej — bo w oczach jego urastała w czary duszy i zyskiwała podziw stanowiącego opinję wyższego towarzystwa, zapraszana nieomal błagalnie do najświetniejszych domów finansiery, niechętnie przyjmująca zaproszenia, wyczekująca zaprosin od zamkniętych kół najwyższej arystokracji, które otwierały się niekiedy dla tej nadzwyczajnej „burżuazki“, podbijającej gości talentami i kokieterją. Ale był w głębi duszy zdania, że jest ona raczej zimną boginią, przed którą wypada tarzać się w prochu ziemi, niż kobietą, potrafiącą dać mężczyźnie uścisk gorącej pieszczoty. Dziwił się niekiedy zapałowi jej deklamacji, namiętności jej

39