Strona:Leo Belmont - Markiza Pompadour miłośnica królewska.djvu/94

Ta strona została uwierzytelniona.

„chciałaby wszystkich darzyć miłością, a wzamian za chęci najlepsze spotyka prześladowania i złośliwe potwarze“. Ale szczytem powodzenia jej gry dyplomatycznej było stworzenie przeciw wrogom linji obronnej — komplotu sił poważnych, złożonych z pozyskanych kolejno młodych księstwa Conti, braci Paris, marszałka de Noailles, kardynała de Tencin, pana de Saint-Severin, markiza de Puissieux, marszałka de Belle-Isle. Ta partja stała się bazą jej wciąż rosnącej potęgi na dworze i posłużyła za punkt wyjścia do kolejnego rozgromienia stawiających jej tamy w pochodzie możnych nieprzyjaciół.
Zwłaszcza ważnem było zjednanie braci Paris, dzierżycieli Skarbu, prawdziwych mężów pieniądza, których awanturniczej polityce, zmierzającej do zrujnowania Austrji, Holandji i Rosji w interesie plutokracji francuskiej, okazywała pomoc przez wpływy na Króla, zyskując w zamian zasiłki dla skarbony królewskiej i pokrywając zręcznie dziedziczne błędy rujnującego prowincje na rzecz stolicy systemu. Jej spryt otwierał te źródła dochodów, które następnie rozrzutność własna, Króla i wszystkich żądnych udziałów w tej orgji pieniądza, wyczerpywała nieopatrznie i beznadziejnie na szkodę przyszłości.
Nie mogąc wchodzić w szczegóły tej arcymisternej pajęczyny, którą szybko orjentująca się i chwytająca słabe strony dusz ludzkich markiza oplątywała każdego ze zjednanych mężów polityki — zaznaczmy krótko, że w trudnej podziemnej walce z najoporniejszym faworycie, zazdrośnym o jej wpływy, rozpieszczonym przez Króla dworakiem Richelieu, pełną gracji kapitulacją uzyskała wreszcie przyjazny pokój.