wychowanie w domu Fryderyki podnieciło zamiłowanie wygód i zbytku.
Temperament, jako dziedzictwo podwójne po namiętnej Teresie Béqus i goniącym za miłosnemi awanturkami nieznanym ojcu — miał się dopiero później obudzić.
Z czasem miało zabić żywem uczuciem serce — i to nie jeden raz w życiu.
. | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . |
Jeden z jej przygodnych przyjaciół, pan Lavauvenardière, który nawet przywiązał się do niej na pewien czas, ocenił obojętność płciową dziewczęcia i żałował jej podwójnie: w jej smutnej roli handlarki i w dodatkowem bolesnem rzemiośle. Wystarał się dla niej o miejsce w wielkim magazynie mód u pana Labille przy ulicy Saint-Honoré. Jak bardzo szczęśliwą czuła się jej dziecinna dusza wobec tej zmiany losu świadczą listy jej do matki, pisane z potrzeby serca w nadziei, że uzyska jej adres — nigdy nie wysyłane. Oto ustęp z jednego z nich — dosłowny:
„Jest mi dobrze w tym domu. Pan i pani Labille okazują mi wiele przyjaźni. Codzień przychodzą tutaj znakomici panowie i świetne panie. Nie jestem w stanie napatrzeć się dosyta tylu pięknych rzeczy. Jest mi tylko przykro, że nie jestem tak wystrojona, jak moje towarzyszki w sklepie. Ale one powiadają, że jeżeli będę mądra, to mogę tyle zarabiać, co i one“.