Strona:Leo Belmont - Pani Dubarry.djvu/143

Ta strona została uwierzytelniona.

z pełnoletnością wieku zdobyła pełnoletność serca:

„Żądasz pan szczerości. Mówią, że wyznanie jest ciężkiem dla panny. Jednak co do mnie, to nie znam sztuki udania. Wyznaję z całą swobodą, że cenię pana. Ale między nami, ze względu na urodzenie pańskie i majątek, jest przepaść, która to wyznanie czyni szkodliwem i może w skutkach wywołać łzy moje!... Cóż ostatecznie jest celem pańskiej namiętności? Uwieść młode, uczciwe, cnotliwe stworzenie opuścić — a co potem? Po kiwnięciu pańskiego palca otoczy mnie pogarda wszystkich. Ach! błagam — zduś pan raczej w zarodku swe uczucie, uszanuj mnie — bądź tylko dobry dla mej matki i dla mnie, jak byłeś dotąd, a będę czuła najwyższą cześć dla ciebie!“

Doprawdy, kłamstwo, które dla nas bije z tego listu, jest tak śliczne, że nie żałujemy, iż jest dalekiem od smutnej prawdy. Albo może sama Joanna zapomniała prawdy cudzych win, popełnionych na niej, i pięknieje wiarą aktorską w swoją cnotę.
Drugi list z tej epoki wskazuje na stosunek z generalnym dostawcą de la Garde, bratem jednego z wielu mężów znanej nam pani La Garde. Jest uroczem podziękowaniem za zegarek.

„Odgaduję, że ten prześliczny repetjer pochodzi od Pana, acz ukryłeś to przez delikat-