wylot. Z zimną krwią oceniał stosunki na dworze, jako „chroniczny skandal“, Widział, że rządy Ludwika XV obracają się, jak koło osi, wokół kobiet, kochanek i faworyt, panujących nad ministrami. Centr rządów nad Francją umieszczał w miejscu, którego „nie godzi się nazywać, choć pochodzi zeń cała ludzkość“.
Pewnego razu założył się z kamerdynerem królewskim Leblem, że Ludwik XV zaprosi według jego wyboru córkę woziwody na wieczerzę. Wygrał zakład. Naraił królowi jakąś dziewkę tej kondycji, śliczną Dorotę ze Strassburga i zażądał za to stanowiska posła do Kolonji. Król był zachwycony dziewczyną podczas wieczerzy i Dubarry napewno osiągnąłby żądaną nagrodę, gdyby rozwścieczony przegraną zakładu Lebel nie był przed fait accompli uprzedził króla, iż hrabia zaraził swoją kochankę „chorobą, z której medycyna nie potrafiła nikogo w pełni wyleczyć“. Tylko to zapobiegło skandalowi już bezprzykładnemu.
Wszelak hrabia nie dał za wygraną. Postanowił dać królowi Francji faworytę że swej szkoły i dopiąć przez nią bogactw, wpływów i zaszczytów.
A po powrocie do Paryża — podreperowawszy siły wymuszoną abstynencją w „krainie czarnych małp“ t. j. na piaskach Afrykańskich — podjął namiętnie swój dawny plan, spotkawszy „pannę Lançon de Vaubernier“, vulgo Lange Vaubernier (tak bowiem jęła się przez kaprys fantazji przezywać) na wieczorze u mistrzyni
Strona:Leo Belmont - Pani Dubarry.djvu/147
Ta strona została uwierzytelniona.