Strona:Leo Belmont - Pani Dubarry.djvu/148

Ta strona została uwierzytelniona.

mody, nowej Ninon, czyli słynnej kurtyzany tego czasu, pani Legrand.
Nazajutrz po tem spotkaniu — było to pod koniec roku 1767-go — Joanna otrzymała list następującej treści:[1]

„Prześliczna panno Lange-Vaubernier!
Już nieraz namawiałem cię, abyś przyszła i została u mnie. Nie wyłuszczyłem jednak dostatecznie korzyści, które ztąd osiągniesz. Oto one:

Zostaniesz rozkazodawczynią mego serca, a w tym charakterze panią mego serca i licznego pocztu mych sług. Ponieważ mam stosunki nawet z dworem, nie zdziwisz się, spotykając u mnie — raczej u siebie, markizów i bodaj książąt krwi, którzy będą uważali za honor dla siebie okazywać ci hołdy. Musisz posiąść ton władczyni, ku czemu nie powinno, ci zbraknąć pięknych szat i djamentów, oraz wszystkiego, co jest na usługi dam najwyższej rangi. Na przyjęciach, które odbywać się będą u mnie raz na tydzień, zwyczajem, którego nie zechcesz zmienić, jedynym twoim obowiązkiem będzie stać się objektem powszechnego uwielbienia. Potrafisz to, skoro raczysz przyjąć odemnie kilka wskazówek, jak napina się żagle pod wiatr. Będzie to dla Ciebie sprawą

  1. I ten list cytujemy w przestylizowanym zlekka skrócie z korespondencji p. Dubarry wyd. w r. 1780 w Berlinie (P. A.)