bla incognito, a właściwie w zupełnej tajemnicy. Będzie poprostu ukrytym widzem w sąsiednim pokoju, obserwującym Joannę przez dziurkę w ścianie, odgraniczającej obserwatorjum od saloniku przyjęcia. Aby nie skrępować Joanny i dać jej możność swobodnego wydobycia z siebie wszystkich skarbów jej naturalnego uroku, obecność królewskiego widza miała być zachowana w sekrecie przed nią. Zresztą do sekretu przypuszczeni byli tylko gospodarz domu i z gości hr. Dubarry, oraz towarzyszący Ludwikowi dyskretnie na stanowisko obserwacyjne sam marszałek.
. | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . |
Nie będziemy odtwarzali obrazów, które król Ludwik umówionego wieczoru ujrzał przez misternie zamaskowaną przez pomysłowego Lebla dziurkę w murze. Poprzestańmy na świadectwie anonymowego pamiętnikarza, którym był zapewnie książe Richelieu, że król był oczarowany:
„Nie przypuścił mnie ani na chwilę do dziurki, abym pospołu z nim nasycał się kawałkiem raju, widzialnym przez wąski otwór, a nie puszczał od siebie, cisnąc z zachwytu mą rękę w sposób nieomal bolesny, oraz powierzając mi szeptem szczegóły oryginalnego widowiska. Z wykrzykników króla wniosłem, że ulegając namowom uczestników wieczorynki tańczyła prawie naga jakiś taniec grecki, że później podochocona