triumfatorki, szczęśliwe zdobyciem prawa do jednej nocy w łożnicy królewskiej, przychodzące w szatach, które odrzucały już w progu, aby oczarować go ponętami swego ciała, zdobyć drugą i trzecią noc z prawem odnośnych nagród w brylantach i perłach. Robiły one rozhukane bachantki, udawały niepowściągliwą namiętność wobec postarzałego króla, były widocznie nieszczere w rzekomem uwielbieniu jego podupadłej męskości i blednących powabów niegdyś naprawdę pięknej postaci, raziły go objawieniami swego cynizmu, żenowały ofiarnym bezwstydem, w ostateczności nudziły i męczyły niemożnością sprostania narzuconej mu żywiołowości zmysłów. W tych rozczarowaniach kryła się podstawa częstych zmian wybranek na potrzeby króla-Don Juana.
Wyjątkowo zdarzały się istoty, pchnięte do jego łoża namową dostojnych krewnych-kuplerów, spekulujących na ich cnocie, lub naprawdę cnotliwe dziewczęta z różnych sfer, posłuszne wezwaniu króla; ich szczera wstydliwość i żałosne oddanie się niedoświadczenia onieśmielały nawet tego starego rozpustnika, który zjadł dosłownie zęby na wyszukanej strawie miłosnej, nie nasycały jego lubieżności, która zastąpiła stępiałą z wiekiem namiętność; doznawał wobec nich żalu i myślał, że jest grzesznikiem, co upokarzało jego poczucie Majestatu monarchy, mającego prawa do wszystkich owoców rozkoszy, rosnących na podwładnej mu ziemi francuskiej.
Strona:Leo Belmont - Pani Dubarry.djvu/164
Ta strona została uwierzytelniona.