która wywodzi ją z małżeństwa pomiędzy Anną Béqus, ur. Quantigny, i przybyłym z jej rodowego gniazda Vaucouleurs panem Jean-Jackiem Gomardem do Vaubernier, ze wskazaniem daty urodzenia w dniu 19 sierpnia r. 1746-go.
. | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . |
Z fałszem metryki, wydanej w urzędowej kopji przez organistę, znalazła się w czarującej harmonji odegrana z całą powagą przez notarjuszów i dostojnych świadków komedja umowy przedślubnej. Mocą tej umowy świetny kawaler Wilhelm Du Barry miał wstąpić w związki ślubne nie z bylejaką osobą. Artykuł I gwarantował małżonkom odrębność własności w stosunku do wniesionego przez każdą stronę ruchomego majątku. Artykuł II stwierdzał, że przyszła hrabina Dubarry wniosła majątek ruchomy, złożony z kosztowności, odzieży, koronek, bielizny i mebli wartości ni mniej, ni więcej, jeno 30.000 liwrów — co ciekawsze, rzekomo pochodzący z jej zarobków i oszczędności! Mocą art. V przyszły małżonek miał wypłacić żonie rentę 1.000 liwrów. (Suma, której hr. Wilhelm nigdy nie widział na oczy, ale zapis dodawał blasku małżeństwu i skrycie obciążał dary króla).
Mniejsza o pozostałe cztery punkty tej fikcyjnej umowy pomiędzy nic nie posiadającymi małżonkami.
Pod fikcją kryło się coś zupełnie realnego. Joanna Dubarry otrzymała w istocie od kró-