Strona:Leo Belmont - Pani Dubarry.djvu/201

Ta strona została uwierzytelniona.

stować przy tym akcie. Potem król spadł z konia, potłukł się, na szczęście, lekko. Ale ceremonję znowu wypadło odroczyć.
Wynaleziona przez hr. Jana Dubarry do wprowadzenia nowej faworyty hrabina de Bearn, jako podatna do tego rodzaju kompromitujących usług, naraz doznała skrupułów sumienia i udała, że jest chorą.
W końcu Lutego pani du Deffand już zakładała się, że wszystko jest „bluffem“: król rozmyślił się przed krokiem niegodnym.
Zbiegł Marzec, nie przynosząc zmiany na lepsze.
Triumwirat Dubarry, Richelieu i d‘Aiguillon polecił swemu narzędziu natężyć ostatnie siły. Joanna upadła królowi pewnego dnia do nóg i rozpłynęła się niemal we łzach (przepisanych przez szwagra), błagając:
— Królu! skończ mękę mojej niepewności. Niech wiem raczej, że wzgardziłeś swoją Joanną, jak opowiadają złośliwcy, niźli widzę, jak odkładasz terminy, które ogłaszają dzienniki zagraniczne, jako dzień mego szczęścia.
Podniósł ją — ucałował — wyznaczył ostatecznie termin prezentacji na dzień 21 kwietnia.

. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .

Nadszedł wielki dzień.
Cały Paryż udał się do Wersalu. Fale ludu biły z szumem o kraty ogrodu. Przedstawienie miało się odbyć wieczorem po mszy. Godzina