Strona:Leo Belmont - Pani Dubarry.djvu/213

Ta strona została uwierzytelniona.

Mamy więc już już i swoich literatów! Na jutro de Morière jest proszony do nas na kolację“.

. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .

„De Morlière dziś podczas wieczerzy ubawił D. wspaniałą charakterystyką kanclerza pieczęci p. Maupeou, który ma żółtą cerę i wygląd „gorzkiej pomarańczy“ od występującej na twarz żółci. Aby to ukryć, maluje się na biało i na różowo. Morlière powiada, że kanclerz nosi w uśmiechu twarzy i oczu maskę dobroduszności, ażeby pokryć nią chytre sumienie urodzonego galernika.
„Radzi on nie dowierzać temu pozornemu pustakowi, który odrzucił togę, noszoną dotąd przez jego poprzedników na najwyższym urzędzie trybunalskim, stroi się, jak nierządna dziewka, kocha zbytek, dom swój urządził, jak buduar, bywa w teatrach, klubach i na balach. M. twierdzi, że kanclerz kryje w duszy kolce ambicji i jakichś chciwych planów.
„Że zdradza on Choiseula dla Aiguiliona, Aiguillona dla Choiseula, że knuje zamiar zniszczenia obu stałych kłótników, strąci pierwszego, drugiemu utoruje drogę, aby następnie na jego karku wjechać na urząd pierwszego ministra. Ciekawe! Jeżeli się to stanie, to de la Morlière okaże się duchem proroczym, genialniejszym od mego brata.“

. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .