Strona:Leo Belmont - Pani Dubarry.djvu/214

Ta strona została uwierzytelniona.

„Coś zaczyna się sprawdzać. Dziś Maupeou, który jest moim krewniakiem, złożył wizytę hrabinie.
„Pani Dubarry rzekła doń:
— Słyszałam, że pan przepowiedział Choiseul‘owi, iż uda mu się zniweczyć d‘Aiguillona w jego procesie o roztrwonienie funduszów państwowych wbrew uniewinniającemu wyrokowi sądu parów — z pomocą parlamentu. Czy to prawda?
— Najniewątpliwsza! Ale to mi nie przeszkadza przepowiedzieć pani, że Choiseul padnie, opierając się zbyt mocno na przywilejach parlamentu. Wypada tylko pani dyskretnie zwrócić uwagę króla, że nie jest dogodną dla korony taka... uzurpacja jej przywilejów przez parlament, wspierany nielojalnie przez Choiseula. Mam nadzieję, że pani zrozumiała mnie... Nie trzeba tylko wychodzić na scenę, ale tem energiczniej nakręcać maszynę za kulisami.
— A jeżeli król spostrzeże intrygę przeciw Choiseul‘owi, którego talentom ufa bezwzględnie?

— O, pani! między nami mówiąc — bo „mała Chon“ się nie liczy — (uśmiechnął się) — nie zna pani dostatecznie swego Najjaśniejszego Miłośnika. On jest za dobry, to jest... za głupi.[1] Nie dowidzi intryg. Co gorsza, nie dowidzi niebezpieczeństw od strony polityki Choiseul’a...

  1. Por. list Maupeou (P. A.)