Strona:Leo Belmont - Pani Dubarry.djvu/217

Ta strona została uwierzytelniona.

winę wobec męża“ — znajdował się medaljon. Znalazłem w nim portret niezwykle pięknego młodzieńca... ogromnie podobny do twoich rysów, hrabino. Pokochałem rysy człowieka, którego kochała moja matka. Oto wszystko!
Odskoczyłam od drzwi gdyż spostrzegłam przez szparę, że książę powstał i żegna się. Jest znacznie starszy od Joanny. Miałam jednak wrażenie, że ma oczy zakochane. Jest to zaciekły monarchista. Szanuje prawa Majestatu... Zabawny człowiek! Nie z naszych czasów... ale dawno minionych i może niepowrotnych“...

. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .

Na tem urywają się kartki tego pamiętnika. Będę rad, jeżeli czytelnik tego pożałuje...

ROZDZIAŁ XXX.
Wola królewska. Nieudane pakty.

W Pobliżu Compiègne odbywały się manewry wojskowe. Hrabina zrezygnowała ze zwykłego incognito i ze skromnych powozów. Na ten raz wyjechała w sześciokątnej karocy, w otoczeniu wspaniałej świty, jakby na znak protestu przeciw wspóczesnej karykaturze jej osoby.[1]

  1. Anagram: „grâce“ „garce“, gracja — dziewka. (P. A.)