Strona:Leo Belmont - Pani Dubarry.djvu/56

Ta strona została uwierzytelniona.

pod wpływem niemieckiego wychowania pewne nałogi oszczędności, lub raczej skłonną była na tle swego dostatku do nagłych paroksyzmów skąpstwa — tedy stanęło na tem, że kucharz został oddalony, a pani Anna Vaubernier zajmie stanowisko naczelne kucharki, rządzącej dwoma kuchcikami i otrzymywać będzie skromną gażę, którą Dumonceau w tajemnicy przed kochanką potroił.
W tym nieco warjackim, a co najmniej oryginalnym domu, Joanna otrzymała pierwsze nauki zbytku i otrzaskała się z wymogami życia w „lepszej“ sferze. Przedewszystkiem nauczyła się zamiłowania wygód życiowych, nawykła do pięknych mebli, polubiła przedmioty sztuki — co prawda nie na poziomie najlepszego smaku — wzmogła skłonność przyrodzoną, bodaj dziedziczną po ojcu, do elegancji stroju, podnieconą zresztą i przez matkę, która i sama kochała się w jaskrawych barwach i starała się ubrać swoją pieszczochę jaknajponętniej dla oczu widzów. Nie było ich, coprawda wielu, albowiem pannę Fryderykę odwiedzało mało osób: kilku postarzałych przyjaciół bankiera, zapraszanych czasem na obiady w niedziele, bardzo śmiesznych, zdaniem Joanny, i parę przyjaciółek — mieszczek nie najlepszej kondycji, wszelako naśladujących gwałtem i z przesadą wykwint arystokratycznych Paryżanek. Były one bogate, hołdowały modzie, i stanowiły poniekąd wzór dla Joanny. W matce i córce rozwijała się żądza posiadania przedmiotów zbytkownych, nawet pewna chciwość —