Strona:Leo Belmont - Złotowłosa czarownica z Glarus.djvu/12

Ta strona została przepisana.

nął znacznie więcej ofiar dzięki większej sprawności sędziów duchownych i świeckich — dała się Polska „wyprzedzić“ tylko równie katolickiej Irlandji.
Zatem ów ostatni proces o czary w Glarus datą swoją zbliża się niemal do progów roku 1789-go, kiedy to powiał nowy duch genjuszu, dążącego śladami sceptyka Montaigne‘a i wielkiego wątpiciela Hobbesa — zwycięski duch Woltera, i wymiótł z zatęchłych kątów ostającego się pod koniec XVIII wieku średniowiecza cuchnące śmiecie barbarzyństwa i niewoli duchowej, zanim w pomście za kajdany przeszłości popadła Francja w podrygi szału na nowem tle: rzekomej „wolności i równości“, przeobrażających się w potokach krwi w nowy rodzaj tyranji pod dyktaturą „pilnującego praw Opatrzności“ Robespierre‘a.
Jako pono ostatni, proces ów posiada znaczenie poprostu symboliczne. Akta jego ogłosił, opatrując je złośliwemi komentarzami niepośledniego umysłu autor Ludzkiej Tragikomedji“, świetny stylista i zajmujący historjograf, Johann Scherr.[1] Po materjał do naszej powieści sięgnęliśmy do jego rewelacyj.

Oczywiście wypadło nam suchość kronikarskiego sprawozdania zastąpić opowieścią barwniejszą — odtworzyć psychologję wieków, podających wiarę oskarżeniom o czary, ku czemu tak wybornie posłużyło nam dzieło Lecky’ego, — uwyraźnić ducha epoki i koloryt miejsca, ożywić charaktery ludzkie uczestników tej tragedji dziejowej. Musieliśmy powołać ku pomocy prze-

  1. Patrz tom III Rozdział „Die Hexe von Glarus”. (str. 197 — 215).