Strona:Leo Belmont - Złotowłosa czarownica z Glarus.djvu/121

Ta strona została przepisana.

Ale zaraz się zawstydził, gdyż Bleihand wskazał mu ustęp w skopjowanym dla klasztoru rękopisie włoskiego inkwizytora Grillandusa:
„isti sortilegii, magici, necromantici et similes sunt ceteris Christi fidelibus pauperiores, sordidiores, viliores et contemptibiliores...“
Cytata świadczyła obok innych dokumentów, że poza nielicznemi wyjątkami padały ofiarą prześladowania istoty najuboższe z najpośledniejszego stanu. Stąd podejrzenie inkwizytorów o względy uboczne, lub nieszczerość w tępieniu zła, upadało: bój czartu wydała najszczersza wiara... miłość bliźniego, oburzona najwyższą zbrodnią, jaką być może związek człowieka z szatanem na zgubę rodu ludzkiego.
Klasztor posiadał odpisy buli papieskich, nakazujących nieubłagane tępienie czarów: Innocentego VIII z r. 1484, Juljusza II z r. 1504, Adrjana VI z r. 1523.
I znowu odruch niewiary poruszył serce sędziego, z wyznania ewangielika.
— To Rzym! — wyjąkał nieśmiało.
I dodał jeszcze:
„Czytam tu, że Sprenger trafność strzału Telia przypisuje mocy djabła. To już omyłka wyraźna. Jakże my, ewangielicy, możemy ufać Rzymowi?“

Pastor Bleihand wskazał milcząco Joggelemu księgę na jednej z górnych półek. Joggeli podał ją niezwłocznie. Były to Colloquia Mensalia“ jednego z najuczeńszych mężów Reformacji, zwolennika Lutra, humanisty Erazma[1] nabytek zrobiony po przejściu klasztoru do gminy ewangielickiej. Pastor wyszukał w

  1. Erazm Rotterdamski ur. 1467 zm. 1536 r.