Strona:Leo Belmont - Złotowłosa czarownica z Glarus.djvu/13

Ta strona została przepisana.

nikliwość wyobraźni, która uprawnia i zarazem zobowiązuje twórcę romansów historycznych do odgadnięcia tego wszystkiego, co stanowi lukę w skąpych dokumentach historycznych; należy bowiem mieć na względzie, że za kulisami tragicznego procesu ukryły się mnogie sprężyny indywidualnej i zbiorowej psychologji, które spowodowały fatalny efekt: cała historja choroby „urzeczonego“ dziecka jest wysoce zagadkowa — tak bardzo tajemnicza, że bodaj my, współcześni, bylibyśmy gotowi skazać biedną Annę Göldi za czary, gdyby nie ustąpił był duch łatwowierności i nie kazał nam szukać innych, naturalnych dla nas przyczyn wypadku, odmiennych od tych, które były naturalnemi dla najświatlejszych głów minionego czasu i danego miejsca. Wypadło w zgodzie z naszą obecną znajomością psychopatologii odbudowywać zdarzenia niewidoczne i niezrozumiałe dla oczu współczesnych procesowi — ożywić postaci, odgadnąć przeszłość „winowajczyni“ z jej lakonicznych wypowiedzeń przed sądem i niedopowiedzeń aktów sądowych; trzeba było idee owej epoki, że tak rzekę, postawić na nogi żywych ludzi. Odgadująca w ten sposób fantazja winna stać się prawdziwszą i rzeczywistszą, niż sama prawda, ubogo wypowiadająca się w urywkach pozostałych na piśmie danych dokumentalnych i w nieśmiałych hipotezach ścisłej historjografji.

∗             ∗

Zbudowaliśmy tedy pomnik naiwnej i nieszczęśliwej prostaczce, pracowitej służącej Annie Göldi, pisząc romans kryminalny jej życia. Jako symboliczna ofiara — jedna z miljonów, dosłownie z miljonów, które zginęły podobnie za nic, nie rozumiejąc, za co ginęły niewinnie,