chu nie godziło się niepokoić, nim niebezpieczna szkodnica nie znajdzie się w rękach przedstawicieli władzy.
Oczywiście natychmiast wysłano czterech zaufanych strażników do sąsiedniego kantonu, polecając im odnalezienie podejrzanej i sprowadzenie jej, czy to na mocy zezwolenia tamecznych władz, czy na wypadek konieczności zapomocą podstępu... Opatrzono ich w odnośne listy wierzytelne i zalecono przedewszystkiem milczenie co do istoty przestępstwa oskarżonej: imputowanie czarownictwa mogło bowiem nie odnieść skutku, gdyż odnośne ustawy zostały zniesione przed wielu laty w kantonie Schwyz, jak zresztą nie istniały już w Glarus. Nawiasem mówiąc, z tego właśnie względu, Bleihand i Tschudi musieli zwalczyć „przesąd“ lojalisty burmistrza, zanim ten ostatni zezwolił na rozklejenie plakatów, wszelako bez wymienienia charakteru zbrodni. Postanowiono nadać procesowi bieg pod tytułem „dochodzenia krzywdy, zadanej zdrowiu dziecka“ i tu właśnie tkwił szkopuł, że sąsiednie kantony mogły oprzeć się wydaniu podejrzanej za domniemanie nikłe przestępstwo, nie będące ani mordem, ani grabieżą — t. j. przestępstwem, co do którego nawet w braku umów obyczaj ustalił wymianę winnych między wolnemi kantonami.
Jakkolwiek ci czterej mundurowi ajenci, obleczeni powyżej określoną misją, należeli do najzręczniejszych i najsprytniejszych w swoim zawodzie, sprawa odnalezienia i oddania w ręce sprawiedliwości Anny Göldi skomplikowała się niespodzianie i przeciągnęła na szereg miesięcy — aż do końca listopada bieżącego 1781 roku.
∗ ∗
∗ |
Początkowo brat Steinmüllera zatrzymał dziewczynę