Strona:Leo Belmont - Złotowłosa czarownica z Glarus.djvu/152

Ta strona została przepisana.

podawał ampułki, książkę do nabożeństwa, mszał, kropidło, ile razy było potrzeba, i przyswoił sobie ze słuchu dość gruntownie łacinę.
Chwalony mocno przez przełożonych, był na najlepszej drodze po odbyciu święceń kapłańskich do zdobycia z czasem kapelusza kardynalskiego, gdy w życiu jego nastąpił nagły zwrót. Oto udał się z zebraną w parafji sporą sumką winnego świętopietrza do Rzymu — i tu, miast przejąć się pięknem i przepychem skarbów, nagromadzonych w Watykanie, uległ naraz zgrozie i zwątpieniu. Oto wydało mu się, że sztuka pogańska, wprowadzona do opoki Św. Piotra, stoi w sprzeczności z zakazami Mojżeszowego zakonu, potępiającego „ryte obrazy“, a nadto, że dostojnicy Rzymu nie chadzają w ubogich szatach, przystojących dziedzicom rybaka, Św. Piotra, i zaleconych przez skromność Syna Bożego. A chociaż pewien ksiądz wyjaśnił mu, że trudno jest żądać, aby kardynałowie ubierali się biało, jak ewangieliczne lilje, gdy przysługuje im purpura — przekorny Tillier umknął pewnej nocy z Rzymu... znalazł się w Genewie i przeszedł ni stąd ni zowąd na kalwinizm.
W kościele kalwińskim pozyskał rychło uznanie za gorliwość w pełnieniu obowiązków, cieszył się miłością swoich owieczek ibył na najlepszej drodze do dźwignięcia się na stanowisko naczelne, gdy pewnej nocy wzięły go śród rozmyślań nowe wątpliwości: oto przeraziła go myśl, że podług zasad wyznawanej obecnie przez niego nauki kalwińskiej połowa ludzkości zgóry została skazana przez Pana Boga na piekło, gdy drugiej połowie przyobiecane zostało zgóry niebo. Jakkolwiek systemat ten wydawał się najzupełniej logicznym z uwagi na to, że Wszechwiedzący i Wszechmocny Bóg musiał był zgó-