którego rabin wymagał nieodzownie — do poddania się obrządkowi obrzezania, jako że sam Syn Boży podległ temu szanownemu obrzędowi („jota Starego Zakonu“),[1] kiedy naraz zaszła rzecz niespodziewana, zdarzająca się może raz na tysiąclecie.
Podczas dyskusji nie on — Tillier, podległ wymówię rabina, ale stary alzacki rabin poddał się argumentom księdza Tillier, który nauczył się od niego metody rozumowań talmudycznych. Nawykły do „pyl-pulu“, t. j. do obracania każdej myśli na tysiąc stron i rozcinania włosa wzdłuż na miljon części rabin naraz zaczął podejrzewać, że prorokowania Jezajasza o „gałązce wyrosłej ze szczepu Dawida mogły już się spełnić, skoro świat oczekuje spełnienia ich przez lat przeszło dwa tysiące od upadku świątyni Jerozolimskiej. — Mesjasz mógł już przyjść, chociaż żydzi, zajęci swojemi interesami handlowemu mogli go jeszcze nie zauważyć, jako że już Jezajasz, Jeremjasz, Ezechjel wyrzucali im „głowę chorą“ i ślepotę.[2]
Ale najbardziej oddziałało na rabina, zrazu żachającego się na myśl, iż Jedyny mógł posiadać Syna (główny kamień obrazy dla Mozaisty), następujące rozumowanie w stylu talmudycznym, przedłożone jego uwadze przez ex-księdza katolickiego i ex-wyznawcę nauki Kalwina, Tilliera: „Jeżeli Pan Bóg jest Wszechmocny, to On musi móc także mieć Syna, albowiem jeżeli Wszechmogący nie mógłby mieć Syna, (co może każdy porządny Żyd), to świadczyłoby to o Jego niemocy, a jeżeli coś świadczy-