niżej potrzeby serdecznej i praktycznej, co wybaczonem być winno nawet sędziemu, skoro we własnej sprawie — w sprawie krwi swojej w dziecięciu — przez samą lojalność sędzią być nie powinien. Tedy pozwólcie, iż nie o konieczności kary pomyślę, lecz o naprawie krzywdy dziecka, co ze względów ludzkości jest bardziej ważkiem, a rad byłbym, abyście i wy dali raczej posłuch boleści ojcowskiej, niż innym względom, skoro zadośćuczynienie i tym i tamtej znalazłoby się w kolizji.
„Słyszałem niejednokrotnie, że tego rodzaju ludzie owo, co zepsowali rzuceniem uroku, posiadają moc naprawić, jeżeli zechcą; przeto upraszam Was, moi czcigodni i łaskawi panowie, upraszam z całym możliwym naciskiem, abyście przedewszystkiem raczyli wpłynąć dobrocią na szkodniczkę, Annę Göldi, iżby dziecku memu, urzeczonemu jej czarami, zechciała przywrócić poprzednie zdrowie.[1]
Komisja uznała za właściwe zadośćuczynić życzeniu szanownego sędziego. Tedy aresztantkę sprowadzono z celi przed oblicze członków komisji i zaproponowano jej, aby wyraziła swoją zgodę na uleczenie Miggeli, której sprawiła tyle cierpień.
Anna, przyszedłszy do przytomności, przebywała od wczorajszego dnia w stanie gniewu, połączonego z rozpaczą. Biła głową o mury lochu, poszarpała na sobie odzież, paznokciami pokaleczyła sobie twarz i szyję; jej
- ↑ Wstęp listu, z trudnością dający się odczytać, jako że litery czas zatarł, uległ zmianom stylizacji; natomiast zakończenie, które dało się odcyfrować w pełni, podane zostało dosłownie, o ile przekład może odpowiedzieć archaicznemu tekstowi oryginału. (P. A.).