rzecz skarbu Królów katolickich — rozrosło się szybko go kilku tysięcy głów i zakwitło ponownie, pożyczając chrześcijanom na lichwę pieniądze, pożyczane też od chrześcijan również na lichwę; albowiem obie strony, opierając na tem samem prawie Mojżeszowem nie mogły „bliźnim“ swoim t. j. współwyznawcom pożyczać na lichwę.[1] Ale nastąpiły nowe powiewy, a właściwie stare, gdyż wybuchy nienawiści powtarzały się z nieubłaganą perjodycznością co pewien czas to tu, to ówdzie.
Szwajcarowie wyrżnęli tysiąc ludzi w Glarus za zatruwanie studzien w... Kolonji. Drugi tysiąc został utopiony w Renie za chorobę Sw. Wita, czyli zarazę tańca opętanych i mnichów — biczowników, której powody rownież przypisywano „anonimowemu mocarstwu żydów“. Jeszcze dwa tysiące zginęło w najróżniejszy sposób za zbrodnię, dokonaną przed dwoma tysiącami lat na ziemi Palestyńskiej (w 33-im roku naszej ery). W rezultacie zostało kilka par żydowskich, które jakoś potrafiły ukryć się w górach, przymierały głodem, lecz ostatecznie — dzięki wieczystemu błogosławieństwu Jehowy, rozrosły się po paru pokoleniach w setki głów i t. d. i t. d. Słowem, niepojętemi sposobami, acz nie tak liczna „jak piasek na dnie morza i gwiazdy na niebie“ (podług obietnicy przymierza z Abrahamem) — deptana, jak tamten, niedosiężna w trwaniu swojem, jak te urosła na skraju Glarus nowa gmina. Nie obfitowała w dochody, z wyjątkiem jednostek, które podtrzymywały byt współwyznawców — żebraków; nie była też uczona, albowiem nowych nauk nie nabywała,
- ↑ 5 Mojżeszowe Roz. IV. N. 3. „Od obcego możesz dług wyciągać“.