Strona:Leo Belmont - Złotowłosa czarownica z Glarus.djvu/267

Ta strona została przepisana.

bliski. Jakiż bowiem może być sens tej ustawicznej walki z czarami, w której ciemny kler nasz sprzymierza się ze stanami posiadającemi i występuje przeciw nędzarkom ze stanu włościańskiego? Czemu Anna Göldi, uboga pracowita służąca pada ofiarą tej zaciekłości?... Czytałem sprawozdanie z pewnego starego procesu zagranicznego[1], które obudziło we mnie dreszcz i pchnęło mnie na szlak dziwnych myśli. Chodziło tam o skazanie na stos chłopki, która zakopała nocą przed progiem domu swoich dziedziców skrzydło nietoperza, w naiwnem mniemaniu, iż w ten sposób rzuci na nich chorobę. Może to była pomsta nieszczęśliwej, wyzyskiwanej bez litości przez prawa pańszczyźniane? Przyznała się sama do złych zamiarów — i została upieczona żywcem na wolnym ogniu, usadowiona okrakiem na rozpalonej miedzi, zda się, zwanej technicznie „kobyłą“. Przed tą karą trzymano ją trzy dni skuloną, zamkniętą w beczce, przez której otwory wysuwały się tylko głowa, ręce i nogi; a na beczce narysowano kredą krzyż, aby uniemożliwić dostęp djabłu, gdyby chciał ocalić swoją wspólniczkę. Osądził ją sąd gminny, któremu przewodniczył dziedzic, a doradcami jego byli prostacy księża. Więc pytam: czy niema w tem jakiejś sprawy socjalnej?i Może to biedna wyzyskiwana ludność w niemocy swojej dziś wzywa na pomoc siły nieczyste, zaświatowe, pomstę niewinną wyrażając skrzydłem nietoperza, Zakopanem przed domem dziedzica. Ale skoro takiemi mękami karze się niewinną złośliwość — to

  1. Tillier nie zaznaczył, o jaki kraj chodzi. Ale rzecz dziwna, wszystkie poniżej opisane fakty zdają się być wyjęte z akt procesu 14 czarownic w Dobruchowie.