Gdzie z „Boskiej Komedji” nakazu
Ma cierpieć katolik za grzech
Gdzie jęk słychać z ogni i z lodów
I djabłów rozlega się śmiech!...
Niech przyjdzie i czart pocieszyciel,
Co częsty od ludzi brał hołd!
Nieszczęśni wątpiący — ku niemu
Szli czasem miłośnie na żołd.
Za rozkosz — za złoto — za prawdę —
Świat gotów był duszę mu nieść —
I w orgjach sabatów djabełskich
Msze czarne mu grały na cześć!...
A teraz — na wielkie zaklęcie Fausta — w błysku i huku piorunów, wynijdź z czarnej postaci psa, Mefistofelu, najmędrszy ze wszystkich czartów, potomku komicznych figur djabelskich z misterjów średniowiecza, zmądrzały w mózgu Goethego naiwny szatanie Hansa Sachsa, wykształcony w szkołach filozofji uczniu
encyklopedystów francuskich, podchmielony na sabatach czarownic Walpurgii, wbogacony barwami genjuszu największego poety Niemiec... Przyjdź i podaj cyrograf do krwawego podpisu duszy żądnej poznania i uciech przyjdź, złośliwy towarzyszu błąkającej się myśli uczonego i spragnionych zmysłów człowieka duchu wieczystego przeczenia, odwieczna cząstko mroków, struno drwiącego wątpienia, zjadliwy krytyku, djalektyku subtelny, płomienny sceptyku, zimny sofisto — wejdź w duszę Fausta, opętaj ją, tocz boj z nią zacięty, aby pchnąć ją do piekła negacji i rozpaczy!