— Bawię się.
— Kim lubisz być, zbójem czy policjantem?
— Lubię być policjantem... ale jestem zbójem.
— W co się bawisz jeszcze?
— W kolej. U nas w domu.
— Z kim?
— Sam albo z Fredkiem. Główna stacja jest koło pieca.
Emil zaczerwienił się, bo uważał, że powiedział to niepotrzebnie. Mając lat siedem czuł już, jak należy postępować z lekarzami.
— Czy jesteś silniejszy niż ci chłopcy, z którymi się bawisz?
— Fredek jest słabszy.
— Twoja mamusia powiedziała, że nie będzie cię więcej biła. Mamusia jest nerwowa i robi czasem takie rzeczy, których nie chce robić. Ty robisz zresztą to samo. Wiesz o tym i wiesz też, że ona cię kocha.
Emil nie odpowiedział.
— Czy w szkole jest ci przyjemnie?
— Nie.
— Dlaczego?
— Bo muszę...
— Co musisz?
— Tam chodzić.
— Wcale nie musisz chodzić do szkoły, ale gdy ci wytłumaczę, zrozumiesz, że tak trzeba i że tak jest dobrze. I będziesz sam chciał.
— Jak ja zrozumiem, to będę musiał. Nie chcę rozumieć... i nie chcę musieć... i chcieć też nie.
— A gdy się bawisz?
Strona:Leo Lipski - Niespokojni.djvu/51
Ta strona została uwierzytelniona.