Strona:Leo Lipski - Niespokojni.djvu/77

Ta strona została uwierzytelniona.

lunę” Musseta — wszystkie w oryginale i z komiczną dystynkcją... nagle coś sobie przypomniał. Zaczął mnożyć stałą h Plancka przez jakąś inną liczbę i twarz mu poczerwieniała z wysiłku.
Emil był też nieprzytomny tego wieczoru. Siedział przy stole, jadł machinalnie leguminę, nie czując jej smaku, nie słyszał, co Janek mówił do Poli, i jego oczy były nieobecne. Pola musiała nim potrząsać, zanim oprzytomniał.
— Chcesz iść do kina na „Hôtel du Nord”?
— Nic nie chcę.
— On ma już na dzisiaj dosyć, daj mu spokój — powiedział Janek, uśmiechnął się niepewnie i poczerwieniał.