Strona:Leo Lipski - Piotruś.djvu/15

Ta strona została uwierzytelniona.

sensie: — Zawieź go na ulicę Chapu-Chapu 8 do pani Cin. Tam ci zapłacę.
I poszła sobie.
Sabal pomógł mi przejść na swój wózek, dwukołowy. Potem przeniósł odzież. Tablicy nie przeniósł. Wyjechaliśmy na ulicę Allenby.

6.

Nie zwracano na nas uwagi. W tym czasie były takie przeprowadzki częste. Pchał dzielnie swój wózek, wysuwając język, jak piszące dzieci. I kiwał swoją koźlą brodą. Trudno było utrzymać równowagę. Więc tylko wierzchołki domów. Położyłem się, nie widziałem więcej ulic. Wyczuwałem miejsca cieniste. Poza tym niebo, na które trudno było patrzeć.
Koło kina Mugrabi zatrzymał wózek. Cień jeszcze wilgotny. Usiadłem. Oglądałem ludzi, zwłaszcza dziewczęta. Ogółem nieładne, o nisko zwisających tyłkach.
Do Palestyny przyjeżdżały przed wojną idealistki. Idealizm nie sprzyja urodzie i długim nogom. Położyłem się przygnębiony na wózku. Miałem się przekonać później, że jest parę ładnych dziewcząt w tym mieście. Żarzą się wieczorami w ciemnych domach.

7.

Sabal ruszył nagle. Jechaliśmy, nie spiesząc się, przez ulicę Ben-Yehuda, a ja myślałem o dziwnym wrażeniu, które towarzyszyło mi przez cały czas w domu starców. Czy tyczy to tylko tego domu? Czy nie widzę czegoś u przechodniów, na ulicy, tu także? Nawet u najładniejszych dziewcząt, jakie spotkałem dotychczas.
Chodzi mianowicie o dłubanie w nosie. Każdy wszędzie dłubał w nosie, widocznie czy też psychicznie. I każdy