Strona:Leo Lipski - Piotruś.djvu/53

Ta strona została uwierzytelniona.

On robił interesik, sukinsyn. Pewnego dnia powiedział mi szeptem, że przy oddawaniu kału robi też spermą. Więc zaparł się. Krzyczał:
— Ja to chowam dla mojej żony i córeczki. Leszno 32! Oooo, ja nieszczęśliwy.
Nic to nie pomogło. Zaczęło go łapać na ulicy. W końcu dostał żółtaczki. Tymczasem w obozie namawiał mnie mój przyjaciel:
— Pojedź do Indii. Pojedziemy razem.
Hindusi z Pendżabu, z kobiecymi włosami chodzili do latryny ze srebrnymi naczyniami: nie wolno było używać papieru. Hindusi z Pendżabu przyklejali się do masztu namiotu i mówili, obejmując go serdecznie: — French Madame miał, Polish madame miał, English madame miał — i dalej i dalej. Europejki były w ogóle ciekawe, jak oni to robią. Niektóre pociągały długie, kobiece włosy. Ale nie pojechałem do Indii, nie pojechałem do Afryki Środkowej. A to mogło być bardzo interesujące. Siedziałem na szuku cały dzień. Lubiłem jego szum.
— A co jeszcze? — pyta szeptem Batia. — Co jeszcze?
W Bejrucie w samym środku miasta jest dzielnica czerwonych latarni. Tam siedzą w oknach prostytutki wyczekujące, w norach gdzie są tylko drzwi, siedzą półnagie i tańczą w takt małego radia. Gdy wchodzisz, klękają, pytają, czy masz jakieś specjalne życzenie, potem zasuwają firanki, każą ci się położyć, mówią, że „nie trzeba być zbyt zmęczonym” i rozpoczynają rozmowę. W czasie rozmowy, zresztą obojętnej, orientują się i powoli, powoli. Nie możesz ukryć przed nimi twojego podniecenia. Zawsze, w ostatnim momencie, stop. Tak prawie w nieskończoność.
— Słuchaj, ja mam jechać do Paryża. Nie mam forsy. Ale myślę, że za pomocą tego, co już wiem, objadę cały świat. Będzie to kosztowało wiele energii, zręczności, pomysłów. Ale spróbuję.
— Czy się naprawdę chcesz uczyć malarstwa?
— Tak, tak myślę. I poszwendać się trochę. Nie siedzieć w jednym miejscu do obrzydliwości, aż się twarze, ulice, skleją w jedno jak pomyje. I nie widzisz nic więcej.