Strona:Leo Lipski - Powrót.djvu/105

Ta strona została uwierzytelniona.

zapominam wszystko, co chciałem powiedzieć. Jak tylko pomyślę, że masz przyjść.
Proszę cię, proszę, przerwij ty pierwsza ten stan napięcia, który się między nami wytworzył, jednostronnego napięcia (mam wrażenie, że jesteś taka ryba, która nosi samca w swoich wnętrznościach), bo on mnie niesłychanie męczy. Nie uderzaj, żebym mógł oprzytomnieć trochę, żebym nie musiał się tak niesłychanie upokarzać, żebym uzyskał trochę pewności siebie itd. Rozumiesz.

e.”

„Nie, to nie ma sensu i poza tym nie mogę obiecać. Dlatego nie ma sensu, że ty tę pewność siebie uzyskasz w takim razie przy mojej pomocy, będę cię nadmuchiwać jak balon, wypcham cię sobą i po dwóch tygodniach będziesz jeszcze bardziej sflaczały niż teraz. Ja chcę, abyś ty to sam uzyskał niezależnie ode mnie

Ewa

Jak śmiesz twierdzić, że ja uderzam? Ty robisz głupstwa, z których ja się wycofuję”.

„Uderzasz pasywnie — przez lukę w zachowaniu.

e.”

„Jak cię nie kocham, to co mogę zrobić? Powtarzać sobie codziennie przed snem — jak ty mi opowiadałeś «ja kocham e.»”.

„Nie męcz mnie”.

„Mój chłopcze, mama obiecała mi dzisiaj, że pojadę sama na wakacje. Tak się cieszę. Pojadę sama, samiuteńka w góry i cieszę się na wszystko, co może mi ułatwić zbieg okoliczności, przypadek.

Ewa

Gdy było u nich spokojniej, to znaczy, gdy Ewa była po prostu w dobrym humorze, rozmawiali przyjaźnie, chodzili naumyślnie oglądać meble, tak jakby byli małżeństwem (zawracali głowy kupcom, ale ona mu w tym czasie wybrała nowy tapczan), cieszyli się, jak się komedia udała. Wybierali małe dziewczynki do przesyłania sobie wiadomości, córki dozorców, małe kuzynki Ewy; zwłaszcza jedna była urocza: ogromne niebieskie oczy, długie, jak na jedenastoletnią dziewczynkę, włosy. Była człowiekiem najbardziej godnym zaufania, przynajmniej Emil najbardziej jej wierzył, była