Zaraz. Od czegośmy zaczęli? Od tego, dlaczego cię kocham. Nie kocham właściwie ciebie, tylko swoją miłość wraz z jej potwornie rozwiniętymi mackami, jak pnące się wino, jak rak, bo nie jest odgraniczona od zdrowych części, wraz z jej przerzutami... tak kończąc z miłością do ciebie, musiałbym... Właściwie tego nie warto mówić. Ale czy ja wciąż nie usiłuję udowodnić sobie, że nie kocham ciebie, lecz to, z czym ty jesteś luźno związana?
— Jaki stajesz się pewien i stanowczy w swych sądach, skoro tylko rozmowa nabierze intelektualnego charakteru. Jaki zręczny... A jaki niezgrabny, gdy nabierze innego. Wtedy jesteś naprawdę galareta, meduza na piasku. Mam wrażenie, którego nie chcę mieć, że jesteś stworzeniem, któremu daję się trochę pobawić w znanym dla niego żywiole i które strącam potem bez trudności, i wciągam je w mój żywioł, w którym się porusza jak mucha w syropie. Ja chcę czuć pewien opór, pewną walkę. Nie chcę, żebyś aportował jak pies. Nie chcę, żebyś dawał się strącać. Chcę wymiany: ty wciągany przeze mnie, ja przez ciebie.
— Myślę, że to będzie możliwe, gdy przestanę cię kochać. Nie wyobrażam sobie tego inaczej.
— No, to baw się dalej, baw się pojęciami jak kulkami. (Przed trzema dniami wytłumaczył jej, co to jest pojęcie).
Oboje milczeli, a potem on wyprostował swój psychiczny grzbiet.
— Nie mogę się dalej bawić. Nie chcę.
— Czy przyszło ci to kiedyś do głowy, że moglibyśmy się wcale nie spotkać? Ja bym dłużej pozostała w tej mętnej mgle...
— Niech żyje rajfurstwo, pośrednictwo do nierządu itd. Chcesz, żebym mówił dalej? (Potaknięcie).
— Rzeczy nieprzyjemne. Największą męką wszystkich ludzi — czy sobie zdają z tego sprawę, czy nie — jest to, że nasze przeżycia nie wpływają ani trochę na bieg rzeczy. Największe cierpienie nie potrafi usunąć jego przyczyny, nie potrafi nawet podnieść ani pyłka kurzu. W ten sposób powstała religia: że potem, że w niebie, że w nagrodę za...
Źródłem wszelkiego zła jest świadomość. Z chwilą, gdy świadomość rozdarła naturę, wszystko wywraca się do góry nogami, wszystko przestaje być naturalne. Świadomość, wbita w życie jak nóż w pień drzewa, o którym Rousseau pisze do Voltaire’a: gdyby nóż wyjęto, toby krew trysnęła...
Świadomość zrodziła tremę, w szerokim pojęciu, trema zrodziła choroby nerwowe, choroby nerwowe zrodziły... Abraham zrodził Izaaka, Izaak zrodził Jakuba, to jest podobne.
Strona:Leo Lipski - Powrót.djvu/108
Ta strona została uwierzytelniona.