Dzięki temu wiem wiele o samej Łucji, o jej przeżyciach na zesłaniu, o studiach językoznawczych, dwóch małżeństwach, o przyjaciołach — głównie z kręgów profesorskich.
Najchętniej jednak mówiła o własnej twórczości. Pisywała melancholijne, „skamandryckie” w stylu wiersze. Utrzymywała, że nie przywiązuje do nich żadnej wagi, ot — błaha rozrywka, i to ją właśnie miało łączyć z Lipskim, że obojgu nie zależało na publikacji. Nie chce się wierzyć, że nie wiedziała, jak Lipski zabiegał o druk. „Uważam, że dla pisarza niedrukowanie jest śmiercią”[1] — pisał do jednego z przyjaciół. A ona sama kilka lat później publikację tomiku swoich wierszy postawiła mi jako warunek wznowienia Lipskiego w zaprzyjaźnionym ze mną wydawnictwie, olsztyńskim ODN[2].
Jak godziła konwencjonalny gust z akceptacją zgoła niekonwencjonalnej twórczości Lipskiego? Chyba jednak z trudem, bo mówiła o niej rzadko i niezbyt chętnie, z rezerwą przyjmując moje zachwyty.
Autobiograficzny klucz do twórczości Leo Lipskiego leży w zasadzie na wierzchu, trzeba tylko zebrać te skąpe informacje, jakie się na temat jego biografii ostały oraz oczyścić je w miarę możliwości z nagromadzonych błędów i przekłamań. Błędów wynikłych przede wszystkim z nadmiaru dobrej woli. Po latach zapomnienia odkrycie na przełomie lat osiemdziesiątych i dziewięćdziesiątych XX wieku twórczości Lipskiego wywoływało ciekawość szybko poszerzającej się grupki jego wielbicieli. Tę ciekawość starano się czasem zbyt pospiesznie zaspokoić.
Lipski debiutował wcześnie, jeszcze w czasach gimnazjalnych, i do wybuchu wojny zamieszczał swoje utwory w pismach uczniowskich oraz w prasie literackiej publikującej młodych twórców — „Kuźni Młodych”, „Naszym Wyrazie”, „Pionie”. Podpisywał się wówczas prawdziwym nazwiskiem — Leo Lipschütz. Wątki biograficzne tej wczesnej prozy są dziś trudne do rozplątania, niezbyt wiele faktów da się po tylu latach ustalić, ale często pojawiające się opisy śmierci jednego z rodziców, widzianej oczami dziecka, nie mogą być bez związku ze śmiercią matki małego Leo. Sceny leczniczych pobytów w górach zapewne związane były nie tylko