— Jakie miasteczko jest po drugiej stronie Wisły?
— Józefów, proszę pani.
Chce koniecznie do tych stron powrócić. Kiedyś. Dlaczego? Bo są tu kaniony i wielkie wyrwy w ziemi. I ludzie, których spotkała we wsi, wyglądali jak dzicy. Obnażone kobiety. Nie mieli nawet kur. Żywili się korzonkami i kartoflami. Mieszkali w kurnych chatach.
Zator. Koń stanął. Szum tysiąca ludzi. Janek schodzi. Pyta:
— Gdzie Niemcy?
Ludzie pokazują na wszystkie strony świata. Janek chce koniecznie wiedzieć, gdzie Niemcy. Jo mówi:
— Chodź tutaj, na wóz. Przykryjemy się kocem i nic nie będzie widać i opowiesz mi bajki.
— Oszalałaś?
— Chodź, przykryjmy się kocem i bajki. Proszę.
Janek gorączkowo pyta o Niemców. Wtedy w niej się coś kurczy i zwija:
— Nie chcesz jednej wiecznej chwili, wiecznej?
— Muszę wiedzieć, dokąd jechać, w jakim kierunku.
Pogardliwy uśmiech Jo.
Zostaje całkiem sama.
Wóz rusza, ale Janek nie wie, że ją stracił.
Przed nimi wysadzili w powietrze most na Wiśle.
Strona:Leo Lipski - Powrót.djvu/161
Ta strona została uwierzytelniona.
[„Kultura” 1959]