Strona:Leo Lipski - Powrót.djvu/18

Ta strona została uwierzytelniona.

Łucja długo nie pokazywała mi maszynopisu Niespokojnych, twierdząc, że to książka młodzieńcza i nieskończona. Rzeczywiście młodzieńcza, ale stanowiąca zarazem niezwykłe świadectwo przepoczwarzania się pisarza w postać dojrzałą.
Bardzo chciałam Niespokojnych wydać w Polsce. Łucja zgodziła się niechętnie, po długich namowach. Chciała jednak wprowadzić poprawki, które Lipski rzekomo jej kiedyś podyktował. Gdy któraś już z rzędu zmiana miała dotyczyć usunięcia wulgaryzmu, nabrałam podejrzeń, że chodzi raczej o jej gust i własne porachunki z tym tekstem. Ślady braku zrozumienia zostawiła też w korespondencji: w jednym z listów pisanych do Lipskiego z Paryża donosiła, że właśnie skończyła robić dla Giedroycia korektę Piotrusia i przy tej okazji ze sceny w sławojce usunęła słowa „wypróżniłem się”, bo przecież wszyscy wiedzą, co się robi w klozecie. Ma nadzieję, że Leo się nie pogniewa[1]. Reakcji autora nie znamy, w każdym razie inkryminowane słowa widnieją w opublikowanym tekście. Miałam w pamięci słowa samego Lipskiego z listu do przyjaciela-wydawcy:

Nie wiem, czy Pan będzie mógł umieścić ten fragment z powodu pewnych brzydkich słów. Ale co znaczą nieprzyzwoite słowa wobec nieprzyzwoitości wydarzeń[2].

W obronie jakiejś kolejnej „kurwy” czy „dupy” niezbyt dyplomatycznie wytknęłam Łucji pruderię. Obraziła się, ale po jakimś czasie współpraca została podjęta, wulgaryzmy uratowane, a poprawki ograniczyły się do interpunkcji.
Powieść Niespokojni w całości ukazała się dopiero po śmierci autora, w 1998 roku, w tym samym, zaprzyjaźnionym ze mną, wydawnictwie co wcześniej Piotruś.

* * *

Co mogło być ratunkiem dla pozbawionego rodziny, majątku i jakichkolwiek źródeł utrzymania kaleki w biednym, ledwie co utworzonym państwie, w którym system opieki społecznej dopiero się rozwija, a kolejka do niego jest długa? Jedyne, co w takich warunkach pozwala przeżyć, to przyjaciele oraz urok osobisty umożliwiający ich zdobycie. Lipski ów urok posiadał i wiedział o tym. W jego notatkach znalazł się zapisek:

[...] sam miałem, nie powiem, że wyznawców, ale coś w rodzaju czcicieli. Gdy miałem 14 lat i byłem straszliwie uroczy [...], nie bardzo zdawałem sobie sprawę z tego. Ale później, po maturze, czułem, jak ślizga się po mnie światło. Nie potrafię
  1. Listy Łucji Gliksman z 1960 roku.
  2. List Leo Lipskiego do Michała Chmielowca z 1946 roku (Archiwum Emigracji).