Telawiwski klimat, który turystom wydaje się rajski, w czasach bez powszechnej klimatyzacji i przy braku ogrzewania w mieszkaniach sprawiał, że przez pięć letnich miesięcy nie dawało się żyć, a już na pewno pracować, w zimie trudno było wyjść z łóżka, a wiosenne i jesienne chamsiny rozstrajały nerwowo.
Tymczasem Holcman w Nowym Jorku dwoił się i troił, by zorganizować pomoc dla przyjaciela. Setki stron w liczących dobrze ponad tysiąc stron listach do „kl“ (kochanego leosia) są poświęcone wyliczaniu wizyt w urzędach, starań o zdobycie zezwoleń wizowych, opinii lekarskich i pieniędzy. Zamieszcza w nich kopie listów do polityków, milionerów, artystów i intelektualistów oraz przedstawicieli organizacji polskich, żydowskich i amerykańskich. Relacjonuje spotkania towarzyskie i opisuje koncerty w prywatnych rezydencjach (a pianistą był wybitnym, bynajmniej nie knajpianym grajkiem), które dawał tylko po to, by znaleźć dla Leo sponsora. Wyłania się z tego fascynujący obraz Ameryki końca lat czterdziestych ze szczególnym uwzględnieniem życia muzycznego; ale skutek był skromny — jedynie druk dwóch rozdziałów Niespokojnych w amerykańskiej antologii Modern Writing, a i to dopiero w 1953 roku, nie licząc oczywiście paczek i niewielkich sum pieniędzy. Może by i więcej osiągnął, gdyby po pewnym czasie w Lipskim nie osłabł zapał do wyjazdu. W jego życiu pojawiła się bowiem kobieta.
Dziewczęta i kobiety musiały być i wcześniej. Holcman w jednym z listów opowiada, jak to się chwalił wspólnej znajomej wyczynami erotycznymi Leosia przed paraliżem i po nim. Tym razem to było jednak coś innego, to była miłość. Kilka ocalałych listów Lipskiego, a właściwie brudnopisów, nie pozwala na wątpliwości. Jest w nich ten rodzaj intensywności, jaki odnajdujemy w jego prozie.
Nazwisko osoby, o którą chodziło, znam od Łucji Gliksman, resztę musiałam sobie poskładać ze strzępów informacji zawartych w listach Holcmana do Lipskiego i Józefa Czapskiego, w korespondencji Lipskiego z Chmielowcem, Giedroycia z Aleksandrem Jantą-Połczyńskim, w słownikach biograficznych.
Irena Lewulis była od Lipskiego o kilka lat starsza. Miała też męża. A za sobą bohaterską wojenną przeszłość. Działała we Francji w ruchu konspiracyjnym związanym z rządem na uchodźstwie, pod pseudonimem Krystyna kierowała pierwszym ośrodkiem Pol-