Strona:Leo Lipski - Powrót.djvu/273

Ta strona została uwierzytelniona.

trudu. „Piątek — Zygmunta, sobota — Marii, niedziela — Floriana, poniedziałek — Ireny”. Tak wszystkich. Nawet pamiętała podwójnych, potrójnych.
Gdy wieczorem czytała książkę, zdawało jej się, że papier jest przezroczysty. Pod nim widziała różne rzeczy, poruszające się. Zwłaszcza widziała uporczywie człowieka w zawoju poprzez książkę. Nie mówiła o tym, boby się śmieli.
Widziała też zdarzenia w pokoju. Dziwne stworzenie siadało przed nią i opowiadało. Wiedziała, że ta rzecz się nie nadaje do powtórzenia. Miało skrzydła, było smutne, układało potworny łeb na ładnych białych rękach.
Opowiadało (było odziane w długą czerwoną suknię powleczoną kwiatami, a delikatne ręce o długich palcach ubierał pierścień; położyło prawą rękę na lewym ramieniu i wyprostowało się, pokazując zmarszczki na szyi):
— Bóg stworzył świat i ziemię. A w szóstym dniu stworzył człowieka, Ewę. Stworzył ją z prochu i tchnął w twarz jej dech żywota. I uczynił wszelkie zwierzęta, ziemskie i morskie, mówiąc człowiekowi: Panuj nad tym. A para wychodziła z ziemi, i wywiódł Bóg wszelkie drzewo wdzięczne na wejrzenie i smaczne ku jedzeniu. Wziął tedy człowieka i posadził go w ogrodzie Eden, aby go sprawował i strzegł. Ale Ewa nie była spokojnego ducha. Przebiegała była jedną krawędź Edenu na drugą. Rzekła do Boga: Źle mi jest i nie wiem, dlaczego. Ale Bóg milczał na wysokościach. Wtedy Zły w postaci węża ześliznął się z drzewa wiadomości złego i dobrego i szepnął: Masz tu żebro, niewiasto, i poproś Boga, aby ci uczynił towarzysza. I posłuchała niewiasta. Gdy się obudziła z twardego snu, ujrzała przy sobie męża. Ach — powiedziała. I obłapili się. A wygnał ich wtedy Bóg z ogrodu Eden.
Podniosło pysk i przeciągnęło się:
— Jadłem wszystkie owoce z tego drzewa. A gdy nie starczyło owoców, jadłem liście. A gdy nie starczyło liści, jadłem korę. A gdy nie starczyło kory, jadłem korzenie. Ola spytała:
— Nic prawie nie rozumiem. Dlaczego opowiadasz to właśnie mnie?
Odpowiedziało:
— A komu bym miał opowiadać, jak nie nieznajomym małym dzieciom, którym nikt nie uwierzy?
Ola poczuła się nagle strasznie samotna, za jeziorem Czarne, daleko, w lesie, gdzie się nagle zgubiła i nie mogła znaleźć drogi. W którą stronę biegła, ten sam bagnisty las, ciągle drzewa. Zobaczyła przestrzeń, okno między liśćmi, łąka porosła jasnozieloną