Strona:Leo Lipski - Powrót.djvu/69

Ta strona została uwierzytelniona.

gestykulacją, nabrzmiałą do czerwoności twarzą, napuchniętymi żyłami na szyi i skroniach — wywoływały histeryczny śmiech. Ja, Leo, mam wielką ochotę przytoczyć tu jeden wykład, ale boję się. On też był pierwszym i ostatnim rektorem Uniwersytetu.
Czasem Paweł wykładał o nieistniejących stworzeniach, fąflach, których istotą jest — udowadniał — nicość. Dowód ten był odwróceniem jednego z dowodów istnienia Boga św. Tomasza z Akwinu. Emil wykładał spokojnie teorię absurdologii, jak zwykle — zbyt serio.
Tymczasem Adam wypróbował wszystkie pozy, opisane od czasów starokreteńskich do Magnusa Hirschfelda. I pomału pokochał swoją lubieżność włożoną w Klarę. Zaczął przylepiać się do niej, zdrabniać jej imię, nazwy części ciała. Wkładał w nią swoją uniżoną czułość, z którą nie wiedział, co robić, a ponieważ była lepka, jak wszystkie jego uczucia — przykleiła się do niej.
— Prawda, że chce się wymiotować? — powtórzyła Pola.
Mrużyła silnie niebieskie, teraz prawie granatowe, oczy i opuszczała rzęsy wstydliwie i wszystkowiedząco, z uśmieszkiem średniowiecznej kurtyzany.
Janek siedział przy fortepianie i improwizował utwór programowy pt. Orgazm. Potem Sonatinę Moczopędną.
Proces twórczości jest podobny do tworzenia się perły: najpierw musi być muszla zapłodniona ziarnkiem piasku...
— Zestawienie: twórczość-perła, wywołuje mdłości.
— Są takie słowa, wielokrotnie oślinione i śliskie, które należy brać do ust tylko przez opłatek cudzysłowu.
— „Opłatek cudzysłowu“ należy wziąć w cudzysłów.
— Czy znacie tekst pieśni Schuberta Der Tod und das Mädchen? Jest dziwnie dwuznaczna. Dziewczyna mówi o śmierci „lieber“ i broni się tak, jakby się broniła przed kochankiem: „...rühre mich nicht an“: to „nie“ dziewcząt. Śmierć już mówi całkiem pieszczotliwie: „Gib deine Hand, du schön und zart Gebild!“. A to jest przecież śmierć.
— Z moją skłonnością do pisania jest tak, jak z tubą pasty do zębów. W tej chwili jestem odprężony od wewnątrz i nic mnie nie naciska od zewnątrz: dlatego nic ze mnie nie wychodzi.
Mówili bezładnie. Emil podszedł do Adama.
— Co u ciebie słychać, to znaczy — co czytasz?
Złotego osła i Ars amatoria.
Adam czytał po łacinie i grecku, tak jak Emil T. Manna po niemiecku, a Manna tak swobodnie jak Emil po polsku S. I. Witkiewi-