cza O pojęciu istnienia... Z francuskim i angielskim nie było gorzej.
To by było jeszcze do zniesienia, gdyby Adam był tylko fenomenem językowym.
Opowiedzieli sobie kilka dowcipów, kilka plotek, nieco ciekawostek naukowych. O tym, że: istnieje wspólny chwyt logiczny do sformułowania teorii nieoznaczoności Heisenberga i trudności introspekcji (Heisenberg: cząsteczka musi posiadać albo prędkość, albo zajmować pewne miejsce, lecz obu tych właściwości posiadać jednocześnie nie może; Emil i Adam: można albo obserwować, albo przeżywać, lecz jednocześnie obu tych czynności wykonywać nie można); w XVI wieku w Rzymie prostytutki musiały się przebierać za chłopców, aby mieć powodzenie; Lifar był z wizytą u obłąkanego Niżyńskiego i tańczył przed nim, jak Salome przed Herodem albo jak Dawid przed Bogiem; Peter Lewis pisze ciekawe kompozycje jazzowe, które składają się z zupełnie abstrakcyjnej melodii i z podkładu niesamowicie synkopowanego; można rysować muzykę na taśmie dźwiękowej.
W końcu Adam powiedział szorstko i jakby od niechcenia:
— Jeśli moje wiadomości z filologii klasycznej będą ci potrzebne... albo streszczenia książek w językach, których dobrze nie znasz... służę.
Nie spotykali się często. Mieli dla siebie dziwną sympatię i szacunek — z daleka. Ale słuchali o sobie plotek z prawdziwą przyjemnością.
Emil powiedział do Janka:
— Chodźmy.
Pola, która to usłyszała:
— Idę też. Ale muszę się uczesać i zrobić.
— Co myślisz o tym, aby Polę wziąć na kolację? Ojciec lubi ładne dziewczęta.
— Co? O mnie?
Mówiła przez zęby, bo trzymała między nimi szpilki do włosów.
— Chcemy cię wziąć na kolację.
— Mmmmmmmm....
Emil lubił patrzeć na szminkujące się i czeszące kobiety. Wyraz natężonej do ostateczności uwagi, skupienia. Jakby chciały tę w lustrze zahipnotyzować. Równocześnie ulegają hipnozie tej z lustra. Zbliżają się do lustra, oddalają, robią wrażenie lunatyczek. I ich ruchy powolne, prawie obrzędowe: czesanie brwi, czesanie rzęs. I głos nieobecny, roztargnione: — Tak. Tak. Nie. Nie. — Jakby miały zemdleć. Potem nagłe przebudzenie.
Strona:Leo Lipski - Powrót.djvu/70
Ta strona została uwierzytelniona.