Zresztą:
„Można nawet zaryzykować uogólnienie, że zbytnie zaabsorbowanie innymi dziedzinami kultury jest zgubne dla dziedziny seksualnej. Wspaniały rozwój techniki czy imponujące wyniki w sferze intelektualnej mogą istnieć obok kultury seksualnej, zepchniętej do kilku konwencji i szablonów, którym nie warto poświęcać bliższej uwagi” (Havelock Ellis).
Inna rzecz: we współczesnych powieściach historycznych kładzie się wielki nacisk na erudycję autora, na szczegóły obyczajowe i zewnętrzne. Ale, o ile się nie mylę, z wyjątkiem Tomasza Manna, nikt nie zwrócił uwagi na odrębność psychologiczną ludzi innych epok. Po prostu bohaterów, ubranych w historyczne kostiumy, ale myślących całkiem współcześnie, wypycha się na scenę.
Zanotowanie tego zajęło Emilowi całe popołudnie (żeby pokazać sobie, że przecież coś robi). Ale to był ostatni raz.
— Nie potrafisz być normalna, dobra?
— Potrafię być tylko zła... Nie mogę być inna. Nie potrafię. Tak dokładnie opisywałeś, jak lubisz kiszkę kaszaną... Wymiotować się chce.
— Ewa, zwariowałaś?
W tej chwili pożałował. Jej profil był wyrzeźbiony w kamieniu i nieuchwytny. I znajdowali się blisko gimnazjum, do którego chodziła.
— Kiedy się zobaczymy?
Nie odpowiadała.
— Ewa, znów...?
Próbował w dziecinny sposób przełamać jej milczenie.
— Proszę cię... już niech będzie...
— Co ja mam z twojego „już niech będzie”? Najpierw robisz głupstwa... „Zwariowałaś”. Tak, zwariowałam. Przecież mam mamę wariatkę.
— Ja w ten sposób nie myślałem.
— Tylko w jaki sposób?
O mało nie wpadli pod taksówkę.