Strona:Leon Tołstoj - Anna Karenina Tom I.djvu/120

Ta strona została przepisana.

Kiti, nikt dotąd nie prosił do tańca: trzeba było powiedzieć matce, że czuje się niezdrową i chce jechać do domu, lecz Kiti nie starczyło sił na to, czuła się najzupełniej przybitą.
Kiti weszła do małego saloniku i usiadła w głębokim fotelu. Lekka spódniczka uniosła się trochę; obnażona, delikatna, dziewicza rączka, niedbale opuszczona na kolana, utonęła w fałdach różowej sukni, w drugiej ręce Kiti trzymała wachlarz i nerwowo poruszając nim, chłodziła rozpaloną twarz; straszna boleść szarpała jej serce, chociaż Kiti podobną była do motyla, który zawisł na chwilkę na trawce i wnet miał ulecieć.
„Może ja się mylę? może tego wszystkiego nie było?“ I znów stawało jej przed oczyma wszystko, czego była przed chwilą świadkiem.
— Kiti, cóż to takiego? — zawołała hrabina Nordston, której kroki tłumił dywan, rozesłany na posadzce. — Nic nie rozumiem!
Dolna warga Kiti zadrżała.
— Kiti, nie tańczysz mazura?
— Nie — odrzekła Kiti drżącym głosem, w którym słychać było łzy.
— On w mojej obecności prosił ją do mazura — odezwała się Nordston, wiedząc, że Kiti zrozumie, kim mają być ci, on i ona. Ona zapytała: czyż pan nie tańczysz z księżniczką Szczerbacką?
— Daj spokój, wszystko mi jedno! — odparła Kiti.
Nikt, prócz niej nie wchodził w jej położenie, nikt nie wiedział, że odmówiła wczoraj ręki człowiekowi, którego może i kochała nawet, a któremu odmówiła dlatego tylko, że wierzyła drugiemu.
Hrabina Nordston odnalazła Korsuńskiego, z którym miała tańczyć mazura, i poleciła mu prosić Kiti.
Kiti tańczyła w pierwszej parze i nie potrzebowała, na szczęście, rozmawiać, gdyż Korsuński był w ciągłym ruchu i prowadził tańce. Wroński i Anna stali prawie naprzeciwko