Strona:Leon Tołstoj - Anna Karenina Tom I.djvu/124

Ta strona została skorygowana.

stwo noce w cyrkule; przypomniał sobie o skandalicznym procesie, wytoczonym przez Mikołaja Sergiuszowi Iwanowiczowi, podczas którego Mikołaj dowodził, że nie wypłacono mu należnego działu z macierzystego majątku; nakoniec Lewin przypomniał sobie ostatni postępek brata, jak pojechawszy na służbę do kraju zachodniego, Mikołaj dostał się pod sąd za pobicie starszyny... Wszystkie te wspomnienia były nadzwyczaj wstrętne, lecz Lewinowi nie wydawały się one wstrętnemi do tego stopnia, jak osobom obcym, nie znającym Mikołaja ani jego historyi całej, ani jego serca.
Lewin pamiętał, jak wtedy, gdy Mikołaj był w okresie pobożności, postów, zakonników, nabożeństw, gdy szukał w religii pociechy i hamulca dla swej namiętnej natury, nikt nietylko że nie dopomógł mu, lecz wszyscy, nawet i sam Lewin, wyśmiewali się z niego, przezywali go Noem, mnichem i t. p.; gdy zaś Mikołaj wszedł na złą drogę, nikt nie dopomógł mu, owszem, wszyscy z przestrachem i z obrzydzeniem odsunęli się od niego. Lewin rozumiał to dobrze, że Mikołaj w głębi duszy, pomimo postępowania swego, nie był o wiele gorszym od tych, co pogardzali nim. Nie jego winą było, że przyszedł na świat ze swym, nie ukróconym niczem charakterem i z zamroczonym umysłem: Mikołaj zawsze chciał być dobrym. „Wypowiem mu wszystko, zmuszę go do wypowiedzenia wszystkiego i dowiodę mu, że go kocham i dlatego rozumiem“ — pomyślał Lemin, dojeżdżając o jedenastej w nocy do hotelu, w którym mieszkał Mikołaj.
— Na górze 12-ty i 13 ty numery, odpowiedział szwajcar na pytanie Lewina.
— W domu?
— Zapewne w domu.
Drzwi 12-tego numeru były nawpół otwarte i w smudze wychodzącego przez nie światła unosił się gęsty dym słabego i lichego tytuniu, i dawał się słyszeć nieznany Lewinowi głos; lecz Lewin przekonał się zaraz, że zastał brata, gdyż usłyszał jego kaszel.