że już jest jej zupełnie dobrze i że czuje się już zupełnie zadowoloną, otworzyła pysk, oblizała się i zasnęła głębokim snem. Lewin Przypatrywał się jej z uwagą.
— Tak samo i ja... — szepnął — zupełnie tak samo... Lecz nic nie szkodzi... Dobrze!
Nazajutrz rano po balu Anna Arkadjewna zatelegrafowała do męża, donosząc mu, iż wyjeżdża zaraz z Moskwy.
— Muszę jechać koniecznie, koniecznie — tłumaczyła się przed bratową ze zmiany swych projektów w taki sposób, jak gdyby przypomniała sobie nagle o tylu ważnych sprawach, że nawet nie sposób wyliczać je — nie, już lepiej dzisiaj pojadę!
Stepan Arkadjewicz nie był na obiedzie w domu, lecz obiecał, że o siódmej przyjedzie na dworzec pożegnać się z siostrą.
Kiti również nie przyjechała, przysłała tylko list, w którym donosiła, że cierpi na ból głowy. Dolly i Anna siadły do stołu tylko z dziećmi i z Angielką. Niewiadomo, czy dlatego, że dzieci w ogóle są nader zmienne, czy też dlatego, że będąc bardzo wrażliwemi, odrazu zmiarkowały, że Anna dzisiaj nie jest taką, jaką była wtedy, gdy one ją pokochały, i że nie bawi się już niemi z taką ochotą jak przedtem; w każdym razie dzieci przestały już uwijać się ciągle koło niej, ochłodły ku niej i nie zajmowały się zupełnie jej wyjazdem. Anna napisała parę pożegnalnych listów do znajomych, zapisywała wydadki i pakowała się. W ogóle Dolly zdawało się, że Anna nie jest spokojną, lecz w tym stanie niepokoju, który Dolly znała dobrze z własnego doświadczenia i który nigdy nie opanowywa bez powodu i jest zwykle oznaką niezadowolenia z siebie samej.
Po obiedzie Anna zaczęła się ubierać w swym pokoju, dokąd i Dolly udała się za nią.